Modlitwa żołnierza

Usłysz mnie Boże!
Mówiono mi całe życie, że nie istniejesz. A ja jak ten idiota, uwierzyłem w to. Ale pewnego wieczoru jakby przez dziurę jakiejś starej bomby, zobaczyłem niebo i nagle sobie zdałem sprawę, że powiedziano mi kłamstwo. Gdybym sobie zadał chociaż odrobinę trudu to patrząc na świat, dotarło by do mnie, że jesteś. Czy to nie dziwne, Boże, że musiałem się znaleźć w piekle po to, aby znaleźć czas na to, ażeby spojrzeć Ci w twarz? Boże kocham Cię bezgranicznie i chciałbym, żebyś o tym wiedział. Za chwilę odbędzie się straszna bitwa i kto wie, może zawitam u Ciebie już dzisiaj wieczorem. Nie byliśmy dotąd wielkimi przyjaciółmi, Boże, i trochę się boję, czy będziesz czekał przy drzwiach. Ale spójrz... płaczę i się rozklejam jak baba. Gdybym Cię, kurczę, poznał wcześniej. Więc teraz pójdę, bo już muszę iść. I trochę to paradoksalne; teraz, kiedy Cię już spotkałem to się już nie boję umrzeć. No to do zobaczenia.
Modlitwa, podobno znaleziona w plecaku żołnierza, który zginął pod Monte Casino w 1944. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz