Rób, co masz robić

Tak jak robi to kogut.

Kto dał rozum kogutowi?
Podobnie jak kogut otrzymuje od Boga rozum,
by mógł piać o właściwej porze,
tak i Ty możesz z całą pewnością polegać na Bogu
i być pewnym, że Bóg da Ci zrozumienie rzeczy,
potrzebne do tego, abyś piał właściwie,
w sposób, który masz piać.

       Czy to będzie pianie, zwane pisaniem, śpiewaniem, nauczaniem, leczeniem lub inne działania związane z profesją i powołaniem, do którego Cię Bóg zaprasza. Jeżeli jesteś, np. śpiewakiem, to masz piać, bez względu na to, czy Ci się chce - czy nie. A jeżeli masz wątpliwości, czy to robić... Pomyśl o kogucie, który ma wątpliwości, czy jest kogutem. On nie ma wątpliwości. On pieje. Więc rób, co masz robić - nie ma tu miejsca na wątpliwości. Jeżeli je masz to jesteś w wielkim błędzie.


Parafraza słów konferencji o. Tomasza Nowaka na podstawie księgi Hioba ST. 


http://www.mojepowolanie.pl/277,a,dar-i-tajemnica-powolania.htm

Pycha i egoizm

Od nich się zaczyna...


Najpierw pojawia się pycha (tak, jak pojawiła się u naszych pierwszych rodziców w ogrodzie Eden), czyli brak posłuszeństwa Bogu i wywyższanie się. Stawianie siebie na pierwszym miejscu wobec Boga i innych, uważanie za lepszego/ lepszą, porównywanie.
Zmierza to do...
poniżania i udowadniania, że inni są gorsi,
bo... no właśnie...
zawsze znajdzie się jakiś powód.
A przecież każdy z nas jest jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny.
Ma określony temperament, cechy, predyspozycje i taleny.
Powołany do... czynienia miłości.
Stworzony, by KOCHAĆ

Boga
i błogosławić innym ludziom.


Często następstwem pychy jest egoizm. Powoduje, że człowiek staje się niezdolny do czynienia aktów miłości, do obdarowywania, do jałmużny (nie chodzi o dawanie pieniędzy - zobacz TU), skupiony głównie na sobie. Jednym z jego przejawów jest lekceważenie innych, ignorowanie ich potrzeb, próśb, zwlekanie z odpowiadaniem na słowa, znaki. Udawanie, że się nie widzi. A wystarczy wyjść poza przysłowiowy "czubek własnego nosa", spojrzeć empatycznie. Ile wtedy rozwiewa się konfliktów, niejasności. Ale nawiązywanie dialogu zmusza do wyjścia poza strefę komfortu, a to nie jest wygodne. A grrr... o nie, nie, nie... to już lepiej zostać w swojej wewnętrznej kańciapce.

A gdzie jest wtedy MIŁOŚĆ?

Św. Jan od Krzyża powiedział:

"Gdzie nie ma miłości, tam połóż miłość,
a znajdziesz miłość".

Pokrzepiające, acz trudne.


List od Boga


Jesteś kobietą? Chwyć TU

Jesteś mężczyzną? Chwyć TU

Jesteś smutna/ny? Chwyć TU

Nie wierzysz? 
Zatrzymaj się i przeczytaj: 

Moje dziecko,

Możesz mnie nie znać, ale Ja wiem o Tobie wszystko (Psalm 139.1)
Wiem kiedy siedzisz i kiedy wstajesz (Psalm 139.2)
Znam wszystkie Twoje drogi (Psalm 139.3)
Nawet wszystkie włosy na Twojej głowie są policzone (Mateusz 10.29-31)
Ponieważ zostałeś stworzony na mój obraz (Rodzaju 1.27)
We mnie żyjesz, poruszasz się i jesteś (Dzieje Apostolskie 17.28)
Bo jesteś moim potomstwem (Dzieje Apostolskie 17.28)
Znałem Cię zanim zostałeś poczęty (Jeremiasz 1.4-5)
Wybrałem Ciebie gdy planowałem stworzenie (Efezjan 1.11-12)
Nie byłeś pomyłką (Psalm 139.15)
Wszystkie Twoje dni są zapisane w mojej księdze (Psalm 139.16)
Określiłem dokładny czas Twojego urodzenia i miejsce zamieszkania (Dzieje Apostolskie 17.26)
Jesteś cudownie stworzony (Psalm 139.14)
Ukształtowałem Cię w łonie Twojej matki (Psalm 139.13)
I byłem pomocny w dniu twoich narodzin (Psalm 71.6)
Jestem fałszywie przedstawiany przez tych, którzy mnie nie znają (Jan 8.41-44)
Nie jestem odległy i gniewny, jestem pełnią miłości (1 Jana 4.16)
I całym sercem pragnę Cię tą miłością obdarzyć (1 Jana 3.1)
Po prostu dlatego, że jesteś moim dzieckiem, a Ja - Twoim Ojcem (1 Jana 3.1)
Daję Ci więcej niż Twój ziemski ojciec mógłby Ci zapewnić (Mateusz 7.11)
Bo jestem Ojcem doskonałym (Mateusz 5.48)
Wszelkie dobro, jakie otrzymujesz, pochodzi z mojej ręki (Jakub 1.17)
Zaopatruję cię i zaspokajam wszystkie Twoje potrzeby (Mateusz 6,31-33)
Moim planem jest dać ci dobrą przyszłość (Jeremiasz 29,11)
Ponieważ kocham Cię miłością wieczną i nieskończoną (Jeremiasz 31.3)
Moich myśli o Tobie jest więcej niż ziaren piasku na brzegu morza... (Psalm 139.17-18)
I cieszę się Tobą, śpiewając z radości (Sofoniasz 3.17)
Nigdy nie przestanę czynić Ci dobra (Jeremiasz 32.40)
Gdyż jesteś moją drogocenną własnością (Wyjścia 19.5)
Z całego serca i z całej duszy chcę, byś mieszkał bezpiecznie (Jeremiasz 32.41)
I pokazać Ci rzeczy wielkie i wspaniałe (Jeremiasz 33.3)
Jeśli będziesz mnie szukał z całego serca, znajdziesz mnie (Powtórzonego Prawa 4.29)
Rozkoszuj się mną, a dam Ci to, czego pragnie Twoje serce (Psalm 37.4)
Bo to Ja daję Ci takie pragnienia (Filipian 2.13)
Jestem w stanie dać ci o wiele więcej, niż możesz sobie wyobrazić (Efezjan 3.20)
To we mnie znajdziesz największe wsparcie i zachętę (2 Tesaloniczan 2.16-17)
Jestem też Ojcem, który pociesza Cię we wszelkich twoich smutkach (2 Koryntian 1.3-4)
Kiedy jesteś załamany, jestem blisko Ciebie (Psalm 34.18)
Tak jak pasterz niosący owieczkę, trzymam Cię blisko mojego serca (Izajasz 40.11)
Pewnego dnia otrę wszystkie łzy z Twoich oczu (Objawienie 21.3-4)
I uwolnię od wszelkiego bólu, który znosiłeś na ziemi (Objawienie 21.3-4)
Jestem Twoim Ojcem i kocham Cię dokładnie tak, jak kocham mojego syna, Jezusa (Jan 17.23)
Bo w Jezusie objawiłem moją miłość do Ciebie (Jan 17.26)
On jest wiernym odbiciem mnie samego (Hebrajczyków 1.3)
Przyszedł by udowodnić, że jestem z Tobą, nie przeciwko Tobie (Rzymian 8.31)
By powiedzieć Ci, że nie liczę Twoich grzechów (2 Koryntian 5;18-19)
Jezus umarł żebyśmy - Ty i ja - mogli zostać pojednani (2 Koryntian 5.18-19)
Jego śmierć była najwyższym wyrazem mojej miłości do Ciebie (1 Jana 4.10)
Oddałem wszystko co kochałem, by zdobyć Twoją miłość (Rzymian 8.31-32)
Jeśli przyjmiesz dar mojego syna Jezusa, przyjmiesz mnie samego (1 Jana 2.23)
I nic już nigdy nie oddzieli Cię od mojej miłości (Rzymian 8.38-39)
Przyjdź do mnie, a wyprawię największą ucztę, jaką niebo kiedykolwiek widziało (Łukasz 15.7)
Zawsze byłem Ojcem i zawsze Nim będę (Efezjan 3.14-15)
Ale czy Ty… "chcesz być moim dzieckiem?" (Jan 1.12-13)
Czekam na Ciebie (Łukasz 15.11-32)

Kocham Cię, Twój Tatuś.

Bóg Wszechmogący

Modlitwa, post, jałmużna

Trzy filary życia duchowego, których podstawą jest miłość.


Modlitwa pogłębia relację z Bogiem. Pozwala otworzyć się na plan Boga i na to, do czego nas powołuje, zaprasza. Pełnienie woli Bożej świadczy o miłości wobec Stwórcy oraz, że przyjmujemy Jego miłość względem nas. Odpowiadamy na nią. W przeciwnym wypadku modlitwa traci swój sens.

http://www.domrekolekcyjnyzary.pl/modlitwa-wstawiennicza/

Post to gorliwe przebywanie w aktywnym kontakcie z Bogiem. Przede wszystkim wzmacnia wolę człowieka. Podobnie jak pies porusza ogonem, nie na odwrót, tak warto ćwiczyć wolę, aby zawiadywać nią, zwłaszcza w chwilach słabości. Niektóre złe duchy można wypędzać jedynie modląc się i poszcząc, jak zostało napisane w Biblii.


Jałmużna kojarzy się z datkiem przekazanym osobie potrzebującej, ale chodzi przede wszystkim o postawę czynnej miłości wobec innych ludzi. Wiąże się to również z odkrywaniem talentów i służeniem nimi osobom potrzebującym. Sam Jezus był człowiekiem ubogim. Rozeznawał jak można pomagać ludziom i czynił to, nie wspierając materialnie. Życie Jezusa zmierzało do największej jałmużny, jaką była całkowita ofiara z samego siebie na krzyżu. Jako człowiek musiał stopniowo do tego dojrzewać.


http://www.mbnp.archidiecezja.wroc.pl/?p=1261


Te trzy praktyki są ściśle ze sobą połączone, uzupełniają się. Obecnie odkrywam "post" i jestem zachwycona.

Szczęście - badania naukowe

Fragment artykułu ze strony dobrewiadomości.net :
Chwyć całość
(...)
Dobre relacje z innymi ludźmi sprawiają, że jesteśmy zdrowi i szczęśliwi. Kropka.
Nauczyliśmy się trzech bardzo ważnych rzeczy na temat relacji z innymi ludźmi. Pierwsza mówi, że kontakt z innymi jest bardzo pożyteczny, a samotność zabija. Okazuje się, że ludzie, którzy są mocniej przywiązani do rodziny, znajomych czy wspólnot są szczęśliwsi, zdrowsi i żyją dłużej od tych, którzy nie są tak przywiązani. Samotność bywa zaś toksyczna. Ludzie odizolowani od innych bardziej niż by tego chcieli są mniej szczęśliwi, podupadają szybciej na zdrowiu, ich umysł pracuje gorzej i żyją krócej od tych, którzy nie są samotni. Smutne jest to, że obecnie ponad 1/5 Amerykanów określa się mianem samotnych.
I wiemy o tym, że samotnym można być wśród tłumu, tak samo jak samotnym można być w małżeństwie, dlatego druga ważna lekcja, jaką wyciągnęliśmy, jest taka, że nie liczy się tylko liczba twoich znajomych czy wierność w związku, ale przede wszystkim jakość bliskich relacji z innymi. Życie w cieniu jakiegoś konfliktu bardzo źle wpływa na nasze zdrowie. Na przykład małżeństwa, w których często dochodzi do kłótni, okazują się bardzo złe dla stanu zdrowia, gorsze niż rozwód. Natomiast życie w zgodzie, w przyjaznych związkach nas chroni.
Kiedy prześledziliśmy losy naszych mężczyzn do momentu, w którym mieli osiemdziesiątkę na karku, postanowiliśmy spojrzeć na nich w wieku średnim i sprawdzić, czy jesteśmy w stanie przewidzieć, kto będzie szczęśliwym, zdrowym osiemdziesięciolatkiem, a kto nie. I kiedy przeanalizowaliśmy wszystkie dane o nich zebrane do pięćdziesiątki, okazało się, że to nie poziom ich cholesterolu wpłynie na to, jak będą się starzeć. To poziom ich zadowolenia ze związków. Ci, którzy byli z nich najbardziej zadowoleni w wieku 50 lat, byli też najzdrowsi w wieku 80. Dobre związki potrafią też uchronić przed problemami związanymi ze starzeniem się. Nasza najszczęśliwsza para po osiemdziesiątce przyznała, że kiedy odczuwała większy ból fizyczny, miała nadal pogodny nastrój. Natomiast ludzie w nieszczęśliwych związkach podczas dni wzmożonego bólu fizycznego odczuwali go jeszcze mocniej przez ból emocjonalny.
A trzecią lekcją, jakiej nauczyliśmy się o związkach i naszym zdrowiu, było to, że udane związki nie chronią tylko naszych ciał, ale też umysły. Okazało się, że poczucie bezpieczeństwa w związku po osiemdziesiątce działa protekcyjnie, jeśli ludzie wiedzą, że mogą zawsze liczyć na swoją drugą połowę, ich pamięć i wspomnienia są wyraźniejsze przez dłuższy czas. Natomiast ci, którzy czują, że mogą liczyć jedynie na siebie, doświadczają szybszego zaniku pamięci. W dodatku te udane związki nie muszą być bez przerwy idealne. Niektóre z naszych par osiemdziesięciolatków mogły się między sobą sprzeczać dzień i noc, ale dopóki czuły, że w razie cięższych chwil jedno może polegać na drugim, te kłótnie nie miały wpływu na ich pamięć.
Ta wiadomość, że udane związki są dobre dla naszego zdrowia i samopoczucia, to wiedza stara jak świat. Czemu jest to tak trudne do osiągnięcia, a tak łatwe do ignorowania? Cóż, jesteśmy ludźmi. Lubimy szybkie rozwiązania, coś, co uczyni życie lepszym i takim już ono pozostanie. Związki są trudne i skomplikowane, zwrócenie się w stronę rodziny i znajomych to ciężka praca, nie tak czarująca i seksowna. W dodatku trwa całe życie. Nigdy się nie kończy. Z badanych przez nas osób najszczęśliwsi na emeryturze byli ci, którzy potrafili znaleźć sobie nowych znajomych po utracie tych z pracy. Wielu, tak jak ci z pokolenia Milenium w niedawno przeprowadzonych badaniach, zaczynało jako młodzi ludzie, wierzący, że potrzebują bogactwa, sławy i wielkich osiągnięć, aby być w życiu szczęśliwym. Ale minęło 75 lat, podczas których nasze badania wykazały, że ci, którzy zwrócili się w stronę związków, rodziny, przyjaciół czy wspólnot zaszli najdalej.
A co z tobą? Powiedzmy, że masz 25 lat, a może 40, a może nawet 60. Jak takie zwrócenie się w kierunku relacji z innymi ma w ogóle wyglądać?
Możliwości są nieograniczone. Może to być wstanie sprzed komputera i spędzenie czasu z innymi ludźmi, albo ożywienie nieco skostniałego związku przez wspólne robienie czegoś, np. chodzenie na spacery, albo odnowienie kontaktu z tym członkiem rodziny, z którym od lat nie rozmawiałeś, bo rodzinne sprzeczki mają bardzo zły wpływ na tych, którzy długo trzymają urazę.
Chciałbym zakończyć cytatem z Marka Twaina. Ponad 100 lat temu, spoglądając na swoje życie, napisał: „Nie ma czasu – tak krótkie jest życie – na sprzeczki, przeprosiny, zawiść, wyjaśnienia. Jest tylko czas na kochanie, i to w tej chwili, że się tak wyrażę”.



Godzina Łaski

Dzisiaj Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, więc Godzina Łaski, która przypada od 12:00 do 13:00. Podczas objawień w 1947 roku Matka Boża powiedziała: 
 „Życzę sobie, aby każdego roku w dniu 8 grudnia, w południe obchodzono Godzinę Łaski dla całego świata. Dzięki modlitwie w tej godzinie ześlę wiele łask dla duszy i ciała. Będą masowe nawrócenia. Dusze zatwardziałe i zimne jak marmur poruszone będą łaską Bożą i znów staną się wierne i miłujące Boga. Pan, mój Boski Syn Jezus, okaże wielkie miłosierdzie, jeżeli dobrzy ludzie będą się modlić za bliźnich. Jest moim życzeniem, aby ta Godzina była rozpowszechniona. Wkrótce ludzie poznają wielkość tej Godziny Łaski. Jeśli ktoś nie może w tym czasie przyjść do kościoła, niech modli się w domu.” 
 Bez względu na wielkość wiary, warto się pomodlić


Chwyć więcej informacji TU


POmoc czy PRZEmoc?

Dwa słowa.
Różnią się jedną sylabą
i odróżnia je cienka granica: WOL(N)A WOLA
drugiego człowieka,
którą łatwo przekroczyć.

Największe dobro dawane na siłę, bez respektowania woli drugiej osoby, bez zgody i bez pytania:

Czy tego potrzebujesz? Czy chcesz?
przeradza się w przemoc.

I co z tego, że mamy dobre intencje...

Dobrymy chęciami piekło jest wybrukowane - mówiły nasze babcie.


Ateizm

Za ateiz­mem prze­mawia wiele ar­gu­mentów. Więcej niż za re­ligią. W grun­cie rzeczy to lo­giczne, żeby być ateistą. Tak jak lo­giczne i ro­zum­ne jest to, żeby się nie za­kochać... A prze­cież ludzie nie są w tym wy­pad­ku lo­giczni. Na szczęście.   
Józef Tischner


Relacje
 trzeba umieć budować.

W miłości trzeba umieć żyć.

Nie wyssiesz tego z mlekiem matki, możesz nauczyć.
Jeśli chcesz.




Postrzeganie


Komunikacja a percepcja interpersonaa, czyli co ja w nim widziałam
Co decyduje o atrakcyjności interpersonalnej? Jak postrzegamy siebie i jak budujemy przekonania o drugiej osobie? Co w końcu zdecydowało o tym, że jestem ze Zdzisiem — geny, które posiada czy wiersze, które pisał? Odpowiedź, jak nie trudno się domyśleć, nie jest jednoznaczna. Percepcja czyli spostrzeganie siebie w procesie komunikowania się jest złożonym procesem, w który zaangażowana jest cała gama mechanizmów i uwarunkowań. Choć jest to zadanie dość karkołomne, kluczowe z nich postaram się przybliżyć.
Oszustwa percepcji, czyli kilka pułapek, w które wpadamy
Efekt halo, nazywany także efektem pierwszego wrażenia to efekt działający w pierwszych chwilach kontaktu z osobą, na samym początku znajomości. Oznacza skłonność do wytwarzania sobie opinii o nowo poznanej osobie w bardzo krótkim czasie. 

Efekt nimbu nazywany także efektem aureoli to także nie w pełni świadomy mechanizm. Oznacza on skłonność do przypisywania nowo poznanej osobie innych cech pozytywnych na podstawie dostrzeżonej jednej choćby znaczącej cechy pozytywnej. Doświadczamy tego bardzo często. No bo przecież skoro Zdzisio jest świetnie ubrany, roztacza wokół siebie woń zniewalających perfum, funduje wykwintny obiad z deserem w urokliwej knajpce z nastrojową muzyką delikatnie wybrzmiewającą w tle, to jak możemy nie myśleć, że to właśnie ten, który jest chodzącym zaprzeczeniem wszystkich podzielanych przez całą płeć piękną zjadliwych przekonań na temat mężczyzn w ogóle? 

Psychologowie odwołujący się do koncepcji tzw.
 ukrytych teorii osobowości wskazują na naszą skłonność do tworzenia fałszywych korelacji czyli błędnego zakładania, że pewne cechy są ze sobą ściśle powiązane a zatem występowanie jednej z nich automatycznie implikuje obecność skorelowanych z nią innych. Na przykład osobie punktualnej prawdopodobnie przypiszemy też inne pozytywne cechy, na przykład solidność, pracowitość, dokładność, lojalność itp.

Innym, istotnym zjawiskiem jest efekt Pigmaliona obecny w literaturze także pod nazwą efekt Rosenthala. Efekt Pigmaliona oznacza tendencję do zachowywania się zgodnie z tym, czego oczekują od nas inni, efekt Rosenthala oznacza zachowania osoby badanej potwierdzające oczekiwania badacza. W relacjach interpersonalnych można zjawisko to zaobserwować w dwu aspektach — jeśli posiadam pewne przekonania na temat danej osoby, jej zachowania zdają się potwierdzać moje poglądy. Jeśli uważam osobę za zdolną, to nawet wówczas, gdy efekt jej pracy jest zupełnie przeciętny, skłonna będę ocenić go bardzo wysoko. Druga z obserwowanych tendencji to skłonność osoby, która otrzymuje na swój temat pozytywne informacje, do zachowań zgodnych z przypisywanymi ocenami. Jeśli spostrzegam partnera jako osobę twórczą i daje mu to do zrozumienia, bardzo prawdopodobne, że w krótkim czasie liczba przejawów zachowań twórczych będzie większa niż wcześniej. Z drugiej strony, nawet przeciętne zachowania będę skłonna spostrzegać jako przejaw twórczych talentów partnera. Wnioski nasuwają się właściwie same. Jeżeli zasypuję mężczyznę osądami typu: „do niczego się nie nadajesz”, „wszystko musisz zepsuć”, „niczego nie robisz porządnie”, „nic z ciebie nie będzie” — nie trudno domyśleć się jak po krótkim czasie będzie się ten nieszczęśnik zachowywał. I nawet, jeśli zrobi coś naprawdę wartego uznania, i tak nie zostanie do dostrzeżone i docenione. Zdecydowanie przyjemniej jest obserwować odwrotny kierunek zmian. Mężczyzna, w którym dostrzegamy wiele zalet i jednoznacznie mu to komunikujemy prawdopodobnie ruchem jednostajnie przyspieszonym zacznie zbliżać się do ideału...

Kolejnym z istotnych mechanizmów obecnych w interakcjach jest mechanizm atrybucji. Jeśli schodzę tuż przez domem mijam swojego sąsiada i mówię mu „dzień dobry”, a on nie odpowiada, natychmiast uruchamia się atrybucja. Usiłuję ustalić, co było przyczyną jego niespodziewanego dla mnie zachowania. Jest raczej mało prawdopodobne, żebym podeszła do sąsiada, zaczepiła go i zapytała, dlaczego nie odpowiedział mi „dzień dobry”.

Kolejnym istotnym czynnikiem zniekształcającym percepcje stereotypy i uprzedzenia. Stereotyp odnosi się do przekonań odnośnie danej osoby czy grupy osób, podzielanych zwykle przez większe grupy, może być negatywny, pozytywny lub neutralny. Najbardziej rozpowszechnione są stereotypy negatywne. 
W przeciwieństwie do stereotypu uprzedzenie ma charakter indywidualny, kształtuje się na bazie osobistych doświadczeń i obejmuje tylko osobę, która je żywi. 

Warto także przy tej okazji wspomnieć o wpływie tego, co psychologowie nazywają przekazem transgeneracyjnym, kształtującym w znacznym stopniu nasze odniesienia do innych, nasze oczekiwania i sposób budowania relacji.
Przekaz transgeneracyjny to złożony system norm, sądów, postaw, które wynosimy z domu rodzinnego jako suma doświadczeń pokoleń. Czasem przyjmuje on formę jednoznacznych komunikatów wypowiadanych wprost. Na przykład matka, która mówi córce: „pamiętaj, nigdy nie wychodź za mąż za kierowcę, ja popełniłam ten błąd i zobacz, co teraz mam, ojca nigdy nie ma w domu, a ja ze wszystkim sama”. Częściej jednak postawy i oczekiwania formułowane są pod wpływem obserwacji, przemyśleń, automatycznie modelowanych stylów zachowania. I znów, okrutne jest to, że z większości ukształtowanych tą drogą przekonań nie zdajemy sobie sprawy. Nie jesteśmy świadomi też, w jak znaczący sposób wpływająca nasze relacje.
Zdarza się często, że ich ogromny wpływ odkrywany jest dopiero w procesie psychoterapii, kiedy kobieta w poszukiwaniu źródeł swoich trudności dociera do utrudniających budowanie związku przekonań. Na przykład utrwalone przekonanie o tym, że mężczyźnie nie można do końca zaufać, ma daleko idące konsekwencje. Staje się źródłem silnego konfliktu wewnętrznego i niezrozumiałej dla partnera ambiwalencji zachowań. Z jednej strony kobieta odczuwa naturalną potrzebę związania się, zaufania i intymności, z drugiej jednak obawia się bliskości i zbyt zobowiązującej więzi, wierząc, że narazi ją to na dotkliwe cierpienia (na przykład obsesyjny lęk przed odrzuceniem lub zdradą). Towarzyszące jej rozdarcie szybko udziela się partnerowi i rodzi napięcia. Wysyłane z jej strony sprzeczne komunikaty zaczynają irytować, czy niepokoić partnera. Zdarza się, że jego zachowanie kobieta interpretuje jako potwierdzenie swoich przekonań - „no tak, jest tak, jak myślałam, na pewno chce mnie zostawić”. I w końcu dochodzi do rozpadu związku, co ostatecznie wzmacnia w kobiece przekonanie o niewierności i okrucieństwie mężczyzn. Niebezpieczny mechanizm sprzężeń zwrotnych utrwalający destrukcyjne dla samej kobiety i jej relacji przekonania. Innym sposobem przejawiania się tych ukrytych przekazów są niekonsekwencje w zachowaniach partnerów. Nawet, jeśli w rozmowie deklarują gotowość do określonych zachowań, to w konkretnych sytuacjach ujawnia się jednak zachowanie niepożądane. Oczywiście przyczyny tego stanu rzeczy mogą być także inne ale jedną z nich jest obecność silnie utrwalonych przekonań mających swe źródło w domu rodzinnym.
Konieczność skonfrontowania się z tymi ukrytymi przekonaniami jest nieunikniona w sytuacji budowania relacji. Kiedy dwoje ludzi decyduje się być ze sobą, pojawia się wyzwanie w postaci określenia warunków, na jakich to wspólne bycie ma się dokonać. Dotyczy to zarówno rzeczy i spraw „dużego kalibru”, takich, jak kwestie pracy zawodowej, posiadania dzieci itp., jak i spraw drobnych ale niezbędnych dla sprawnego codziennego funkcjonowania — na przykład zakupy, sprzątanie, gotowanie itp.

Protest

Życzyłabym sobie, aby - mimo tego, czy aborcja będzie legalna, czy nie - stoły aborcyjne były puste, a aborterzy nie mieli co robić. Bez względu na postanowienia władz Polski.

Życzyłabym sobie, aby kobiety zyskiwały coraz większą świadomość, mogły godnie żyć, rozwijać się, wierzyć, że poradzą sobie w najtrudniejszych sytuacjach (np. po urodzeniu niepełnosprawnego dziecka), aby miały wsparcie.

Życzyłabym sobie, aby mężczyźni przestali gwałcić kobiety i zaczęli je chronić. 

Życzyłabym sobie...

O ile mniej byłoby protestów, podziałów, walki.



Dystans

- Mam masę kompleksów, ze mnie nie można się śmiać.
- Musisz zrobić sobie miernik dystansu.
- ??
- Miernik dystansu.
- Nie wiem co to i jak to się robi. Nie mam dystansu, wszystko biorę na serio.
- Albo... ja Ci zrobię.

- Gdy czujesz, że za bardzo bierzesz coś do siebie, umieść to w odpowiednim miejscu na osi, po czym przesuwaj w górę, aż dojdziesz do "dużego dystansu", możesz też wyrzucić to, co Cię rani poza strzałkę, poza kartkę, wyżej i wyżej, aż poczujesz, że to się od Ciebie oddala.
Na początku lepiej go nosić ze sobą.
Ja tak robiłem w liceum.
I jak mi gadali, że mam duży nos to się na to patrzyłem. I dalej miałem duży nos, ale już się tym nie przejmowałem.


J

Szczęście

Kiedyś myślałam, że polega głównie na przyjemnościach.
A tu się okazuje, że;
Przyjemność może opierać się na iluzji. Szczęście opiera się na rzeczywistości. 
Sebastien-Roch Nicolas de Chamfort
 Ot co.

Szczęście to jakby... wynik/ efekt/ skutek
podążania drogą Miłości,
która nie zawsze jest łatwa i przyjemna.
Czasem trudna i hardcorowa.
Czasem powodująca ból.
Ale nie oddala od szczęścia.
Poszerza jego obecność.



Narzekanie

Narzekanie to stan umysłu.
Nawyk, który można zmienić.
Wystarczy świadomość, chęć i wiedza, jak to zrobić.
A potem tylko działanie w kierunku zmian, by nie musieć narzekać.
("a grrr... zmiany? o nie, nie, nie... to ja już wolę zostać przy tym, co jest J")

Wokół tyle poradników, filmów motywacyjnych, ludzi, którzy osiągają sukcesy, niezależność finansową, robią to, co kochają... i dzielą się tym z innymi, pomagają, abyś i Ty mógł to robić. Wystarczy włączyć odpowiedni kanał na YT, sięgnąć po książkę z dziedziny, w której chcesz dokonać zmian, zacząć działać. Nie musisz siedzieć i narzekać.

A gdy masz bardziej skomplikowany problem...  coaching, psychoterapia, warsztaty rozwojowe -  do wyboru, do koloru! Wystarczy chcieć.

No tak... ale... skąd na to pieniądze? Nie mam czasu, jestem zbyt zmęczona...
I znowu się zaczyna.

Jest wiele bezpłatnych możliwości rozwoju, a każdy z nas dysponuje 24 godzinną dobą - wystarczy się dobrze zorganizować. Uwierz.

Chcieć i działać.

Chociaż...
narzekanie jest przecież całkiem przyjemne, a zdania: "Nie chce mi się", "nie mam czasu" wypowiadamy szybciej i łatwiej przy minimum wysiłku.

No właśnie.
J



Uwielbienie

Nie musi odbywać się tylko w Kościele.
Stwórcę można wielbić w każdej minucie życia, każdą myślą, słowem, czynem, uśmiechem, eliminując wszystko, co nie jest z Niego, a rozprzestrzeniając to, co pomaga miłości, prawdzie i życiu.

W każdej sekundzie Bycia.

W życiu zawodowym i prywatnym.
Na każdej płaszczyźnie.

I niech tak będzie. J



Działanie

z lęku, czy z miłości?

Co jest fundamentem/ motywacją Twojego działania w życiu?

Lęk, że nie będziesz miał co jeść, za co żyć i Twoje potrzeby z Piramidy Maslowa nie będą zaspokojone?

Czy może działasz w zgodzie z faktem, że potrzeby trzeba (nie na próżno słowo "trzeba" jest ukryte w "potrzebach" J , niezaspokojone powodują napięcie i stres) zaspokajać, uczyć się tego, chcesz to robić, ufasz, że Ci się to uda, więc przynosi to radość i satysfakcję? A świadomość, że nie zawsze wszystko od razu się da, powoduje, że się rozwijasz, opracowujesz plany działania, uczysz cierpliwości czekając na efekty.

Mmmm... ideały J


Idealnie byłoby działać nie tylko po to, by przetrwać, ale dlatego, że się chce i lubi.
Może już czas się tego nauczyć.




Piramida potrzeb i dorosłość

Niektórym doskonale znana, innym mniej; 



Warto mieć jej świadomość. Zgodnie z teorią Maslowa, potrzeby na niższych poziomach piramidy muszą być zaspokojone, zanim skoncentrujemy się na potrzebach z poziomów wyższych...


Czym się różni dziecięctwo od dorosłości?
Gdy byliśmy mali, za nasze potrzeby i ich zaspokajanie odpowiedzialni byli rodzice. W życiu dorosłym to my stajemy się odpowiedzialni za zaspokajanie naszych potrzeb. J


Kościół

Czasem sobie marzę;

cały świat staje się jednym wspólnym kościołem, w którym jest empatia, serdeczność, poszanowanie granic i asertywność, ludzie pomagają sobie nawzajem, ukochują tak, jak ukochał nas Bóg... nie ma rozłamów i podziałów... jest jedna wielka wspierająca się rodzina... wielbiąca Boga i współdziałająca... ech...


Kościół z zewnątrz wygląda bardzo słabo. Wiem, bo byłam poza nim przez większość mojego życia. Nawet jak zanurzyłam stopy po kostki, wchodząc do wody kościelnej, która ze święconą czasem nie miała wiele wspólnego, nie wyglądało to zaciekawie;
- Gdzie jest Chrystus i Jego nauka wzajemnego miłowania? Gdzie jest Jego działanie i przestrzeganie tej podstawowej nauki? - zastanawiałam się, a na pierwszy plan wysuwały się - pisząc delikatnie - "niedociągnięcia" .

Ale na szczęście (z Bożą pomocą) nie zniechęciłam się.

Teraz stoję w Kościele po pachy... i jestem ZACHWYCONA. Nie spodziewałam się. Słowo Boże, które przemienia moje myślenie, destrukcyjne przekonania, negatywne schematy, postrzeganie rzeczywistości, praca w grupach, rekolekcje i spokojne poznawanie Boga, siebie i innych ludzi - ich spojrzenia na wiarę, przeżywania jej, ich postrzeganie świata, ich kobiecości, męskości - to wszystko sprawia, że mój proces socjalizacji diametralnie przyspieszył, a potrzeby z Piramidy Maslowa zaczęły być w pelni zaspokajane i dzięki temu mam szanse na zdrowy i prawidłowy rozwój na każdej płaszczyźnie.
Nie wspomnę już o działaniu Ducha Świętego, które jest często poza moją świadomością, również dzięki modlitwom, zaufaniu, wyciszaniu, medytacjom, śpiewom. Niesamowite uczucie, gdy nagle postrzegam, że "coś się przepracowało" i temat, który dręczył przez kilka dni nie ma już dla mnie takiego znaczenia, że przecież wiem, co robić. I ta świadomość, że jestem chroniona i mimo trudności wokół zachowuję wewnętrzny spokój, wierzę i ufam...




Droga - świadectwo

Około dwa miesiące temu, w dwutygodniku młodzieży katolickiej "Droga" ukazało się moje świadectwo opracowane przez Dominikę Putyrę. Zapraszam do poczytania: