Jedność

Oczywiście jesteśmy powołani do wzrastania, 

do umacniania się, do rozwijania naszych umiejętności, 
ale ta siła ma służyć budowaniu świata miłości, 
nie zaś naszej własnej władzy i chwały. 
Nie jesteśmy wezwani, by być niezależnymi od siebie wyspami, 
oddzielonymi jedna od drugiej, 
zamkniętymi w samozadowoleniu. 
Wszyscy jesteśmy ze sobą związani, 
wzajemnie od siebie zależni, 
wezwani, by stanowić jedno ciało. 
Słabi potrzebują silnych, 
tak jak silni potrzebują słabych, 
aby nie zamknąć się w samobójczych czynach powodowanych poczuciem potęgi i dumy, 
raniących to dziecko, które jest ukryte w każdym z nas. 
Wszystkie serca pragną jedności. 
Jean Vanier  Jezus, dar miłości.


Myśl a pożądanie

Wreszcie bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały. Filip. 4:8
Często moja myśl wędruje do tego, czego mi brakuje, co powoduje pragnienie, a potem pragnienie zmienia się w pożądanie. I nie chodzi o pożądanie cielesne. A o pożądanie tego, czego nie mam (na wielu płaszczyznach, nie tylko w warstwie materialnej). Odciąga mnie to od tego, co mam i czym jestem obdarzana. Nie mogę z tego robić użytku (realizować woli Boga), bo jestem zbyt skupiona na tym, czego pragnę...

Modlitwa żołnierza

Usłysz mnie Boże!
Mówiono mi całe życie, że nie istniejesz. A ja jak ten idiota, uwierzyłem w to. Ale pewnego wieczoru jakby przez dziurę jakiejś starej bomby, zobaczyłem niebo i nagle sobie zdałem sprawę, że powiedziano mi kłamstwo. Gdybym sobie zadał chociaż odrobinę trudu to patrząc na świat, dotarło by do mnie, że jesteś. Czy to nie dziwne, Boże, że musiałem się znaleźć w piekle po to, aby znaleźć czas na to, ażeby spojrzeć Ci w twarz? Boże kocham Cię bezgranicznie i chciałbym, żebyś o tym wiedział. Za chwilę odbędzie się straszna bitwa i kto wie, może zawitam u Ciebie już dzisiaj wieczorem. Nie byliśmy dotąd wielkimi przyjaciółmi, Boże, i trochę się boję, czy będziesz czekał przy drzwiach. Ale spójrz... płaczę i się rozklejam jak baba. Gdybym Cię, kurczę, poznał wcześniej. Więc teraz pójdę, bo już muszę iść. I trochę to paradoksalne; teraz, kiedy Cię już spotkałem to się już nie boję umrzeć. No to do zobaczenia.
Modlitwa, podobno znaleziona w plecaku żołnierza, który zginął pod Monte Casino w 1944. 




Najświętszy Sakrament

Pamiętam, kiedy nieochrzczona chodziłam na msze i nie mogłam spożywać ciała Chrystusa pod postacią chleba (Komunia Święta). Patrzyłam jak inni podchodzą, by przyjąć "Ciało i Krew Chrystusa" i czułam ogromną tęsknotę i żal, że ja nie mogę. Z każdą mszą narastała we mnie niecierpliwość. W końcu przyszedł dzień przyjęcia Sakramentów... Pierwsza Komunia... "NO NARESZCIE!" - krzyczało mi w sercu. 
Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. J 6,55
To był GŁÓD. Nie potrafię opisać ani opowiedzieć, jak bardzo byłam głodna. To jakby przez te wszystkie lata dosłownie nie jeść i nie pić, a mimo to "jakoś funkcjonować".

Obecnie nadal tęsknię (przyzwyczaiłam się). Czasem mówię, że cała jestem tęsknotą... z tą różnicą, że nie odczuwam już duchowego głodu. Kiedyś kolega powiedział do mnie: "Wiem, że tęsknisz do Boga. Tu na ziemii to normalne." Nie wiem, czy "normalne"... ale cieszę się, że jest przynajmniej ta chwila i możliwość zjednoczenia z Nim w Eucharystii. To bezcenne. 
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. J 6,56
To, co się potem dzieje, jest jak... hm... nie wiem jak to określić... po części jak "masaż serca". Czasem płaczę, czasem mam dreszcze, czasem jest mi błogo, jakby mnie Bóg przytulał. A potem mam niesamowitą siłę i jasność w działaniu. Przynajmniej przez chwilę... póki nie ulegnę większym lub mniejszym pokusom, które czyhają na mnie za zakrętem... 



Wdech zachwytu

Jestem ZACHWYCONA. 
(Znowu to samo, do tego abstrakcyjnie i lakonicznie... nic na to nie poradzę J ). Patrzę na dzieła Boże i nie mogę opanować uczucia szczęścia i radości.
Ty, Ja, Ona, On, To, Tamto, wszystko i wszędzie, gdzie tylko Bóg może Być, przepływać (przewiewać?) i gdzie nie blokuje się (nie zaśmieca/ nie zabrudza? ) Jego działania. A to, jak Bóg tym przepływem swoim uzdrawia i upiększa jest niesamowite. Wdzięcznam. J


Pierwsze pielgrzymowanie

Pielgrzymka, czyli rekolekcje w drodze,
35. wrocławska na Jasną Górę.

Piękni ludzie, mądre konferencje, słowo Boże, modlitwy, śpiew, cisza, opieka,
a obok
ekstremalne sytuacje (żar z nieba, temp. 30/40 °C), brud, trud, ból, hałas.

Poszłam, bo lubię się rozwijać. Na każdej płaszczyźnie. 
Uważam, że jednymi z najważniejszych tu na ziemii są wiara i rozwój
(obok realizacji podstawowego powołania każdego z nas - powołania do miłości).
Więc poszłam... 
nastawiona na to, by zobaczyć,
jak będę się zachowywać wobec
innych,
siebie,
Boga 
w tych ekstremalnych, nieznanych mi warunkach.
Zobaczyłam. Jasno było widać; gdzie meandruję, w co uciekam, kiedy zaczynam się zniechęcać, a kiedy raduję i pomagam innym, jakie mam nastawienie.

I jednak lubię "hardcore", wyzwania.
Chociaż mam wrażenie, że Bóg oszczędził mi cierpień; 
mało bąbli na stopach (właściwie były to bąbelki, które szybko się goiły), a dzięki temu, że nie zwracałam uwagi na żar i spiekotę, nie doskwierała mi aż tak.
Kwestia nastawienia - jak się okazuje - ma ogromne znaczenie.
A o te trzeba walczyć. Łatwiej jest narzekać, niż radować i pobudzać innych do radości.  

Co ciekawsze dla mnie...
czuję, jakby odgruzowano mi serce.
Czuję ulgę.  
Chociaż oczyszczenia bywają trudne.
Nie szkodzi.

Wdzięcznam i dumnam, że udało nam się dotrzeć do celu.
Chwała Panu!