Odpowiedzialność

- Ja nic nie zrobiłam!  Ja tylko rozchyliłam nogi. - pojawiło się w puencie mojego "barwnego" snu.

Po przebudzeniu miałam w głowie jeden wyraz: zgorszenie.
Kto by stał się powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Mt 18,6  
A co z tymi, którzy poddają się zgorszeniu? Którzy nie odwracają od niego głowy, nie stawiają granicy, a pchają się tam, gdzie ono występuje? Co z tymi, którzy nieświadomie odpowiadają na gorszenie, dają się mu ponieść, bo np. to jest im bardziej znane (złe nawyki)?
Przez złe życie człowiek może zniszczyć łaskę uświęcającą w sobie, ale też jego antyświadectwo nierzadko przyczynia się do utraty skarbu łaski u innych. (B. Rojek)
O zgrozo. A co z tymi, którzy nie uciekają od sytuacji "utraty łaski", a zaczynają w nich uczestniczyć, by, np. zaskarbić sobie przychylność otoczenia (takie dziecięco - młodzieżowe odruchy w stylu: "Palą? Zapalę z nimi, dotrzymam im towarzystwa" etc.) ?
Jak należy postępować, aby nie być przyczyną zgorszenia dla innych? Ważne jest aby wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje... (B. Rojek)
A no właśnie. Odpowiedzialność. Jasno się nasuwa, że kiedy nie raczę przeciwstawić się gorszeniu, zaczynam mieć w nim współudział. Jednocześnie przyczyniam się do grzechu osoby, która gorszy, więc skrajnie na to patrząc sama zaczynam być "gorszycielem". Biada tym, którzy pełnią w społeczeństwie jakieś odpowiedzialne funkcje. Swoją drogą... większość z nas w pewnym momencie takie funkcje będzie pełnić; np. jako rodzice. 
(...) szczególną odpowiedzialność za swe słowa i czyny ponoszą ci, którzy z racji pełnionych funkcji powinni odznaczać się autorytetem, bowiem siła ich oddziaływania na innych jest wyjątkowo duża. Co innego jest, gdy mamy do czynienia ze złem dokonanym przez jakiegoś drobnego rzezimieszka, a co innego, gdy chodzi o kogoś na wysokim stanowisku państwowym czy kościelnym. (B. Rojek)  
 grrrr....
Zgorszenia mogą powodować także reprezentanci różnych instytucji (...) np. dyrektorzy zachęcający do oszustwa, nauczyciele pobudzający do gniewu swoich uczniów, ludzie manipulujący opinią publiczną. (B. Rojek)
Wynika z tego, że czasem warto postawić granice i "nie rozchylać nóg", nawet jeżeli wyda się to fajne, przyjemne i atrakcyjne, a w istocie nie ma nic wspólnego z prawym i mądrym zachowaniem. Podobnie, gdy dajemy się sprowokować do różnych nieprzyjemnych zachowań, które z przykazaniem miłości (no bo co jest najważniejsze w życiu? Oczywiście, że miłość ) nie mają wiele wspólnego.

Na koniec warto dodać (chociaż jest to temat na odrębne pisanie), że sianie zgorszenia zarzucano samemu mojemu ukochanemu Jezusowi Chrystusowi. Apostołowie opisywali Jezusa jako kamień węgielny, wybrany, kosztowny (1P 2, 6), ale również jako kamień odrazy i skała zgorszenia (Rzm 9,33). Wywoływać zgorszenie na drodze do prawdy, miłości i do Boga?
Hm...



____________________________
* Gorszyć (Słownik Języka Polskiego);
1. wzbudzać gwałtowne, nieprzychylne emocje; wzburzać, bulwersować.
2. wywierać zły, demoralizujący wpływ na kogoś; demoralizować, deprawować, znieprawiać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz