Nie, czystość

- Chodź, osłonię Cię moim płaszczem...


- To jest najlepsza rzecz, jaką możemy zrobić - odnowić temu światu czystość. 

(Bez)Nadzieja

Robert miał 54 lata. 
Ostatni raz widziałam go w sierpniu, przechodził obok kościoła, do którego właśnie szłam na mszę.
- Idziesz ze mną? - zapytałam na końcu naszej rozmowy
- Nie, nie, dzięki. Z Panem Bogiem - odpowiedział z szelmowsko-serdecznym uśmiechem.
Od roku utrzymywaliśmy kontakt. Przez chwilę pracowaliśmy razem, chciał być aktorem, rozwijał się w tym kierunku.
Jakiś czas przed naszym ostatnim spotkaniem dzwonił do mnie, był w bardzo kiepskim stanie. Mówiłam o Bogu, polecałam, by się do Niego zwrócił, modliłam się, załatwiałam pracę, próbowalam jakkolwiek pomóc. Miałam wrażenie, że od Boga nie stroni, ale nie chce się do Niego zwrócić... jakby nie miał nadziei, nie wierzył, że to coś da.

A 4 września zniknął...
po tygodniu jego ciało znaleziono w fosie miejskiej.



Obecność

Osunęłam się dziś na bruk... mdlejąc z bólu.
Na szczęście karetka przyjechała po 15 minutach.
To, co pamiętam to niezastąpiona i najważniejsza
OBECNOŚĆ LUDZI,
którzy byli przy mnie i wezwali pogotowie.
Nie musieli nic mówić... po prostu byli.

Osobliwe przeżycie.


OBECNOŚĆ. Niby nic, a jednak...