Do rzeczy!

Dobra, dość poetyckiego miętolenia...

Przyjęłam Sakramenty Święte m.in. z pobudek egoistycznych i z lęku (trochę mi wstyd). Niedawno odkryłam, że tak było. Wcześniej nie byłam tego świadoma. Podobno Bóg posługuje się naszymi słabościami m.in. po to, by nas nawracać. Po drodze, przed obraniem Drogi Chrystusowej, miałam też kilka sytuacji, które pokazały mi, że świat metafizyczny istnieje, ma na nas ogromny wpływ i że ma się dobrze (to mnie przeraziło). Może zdobędę się kiedyś na odwagę, by o tym napisać.

A teraz... jestem zachwycona (aha, miało być bez poetyckiego miętolenia)

Uważam, że to była najlepsza decyzja, jaką do tej pory podjęłam. To, co się wydarza przechodzi jakiekolwiek oczekiwania. Spojrzenie na drugiego człowieka z Bogiem w sercu jest zupełnie inne. Teraz dopiero mam jasność w relacjach, jeżeli tylko jestem wobec innych szczera i otwarta (oczywiście, że można być szczerym wobec innych bez Boga. Tylko, tak jak wspomniałam, bez Boga patrzyłam na człowieka zupełnie inaczej). Często zdarza się też tak, że Bóg stawia mnie w prawdzie, która - powiedzmy sobie szczerze - nie jest wygodna. Pokazuje jak sporo potrafię "spieprzyć" i jak bardzo moje serce jest pełne brudów. Ale to nic. Za chwilę obok tego pokazuje mi moją prawdziwą wartość rodem z:
"Jesteś stworzony na obraz i podobieństwo Boga".

Wolę taką prawdę i taką rzeczywistość niż chaos, który towarzyszył mi do tej pory.

- A bardzo zmieniło się Twoje życie przez ten rok? - zapytał mnie mój kochany szwagier - Czujesz się bardziej szczęśliwa?
- Czuję się bardziej osadzona, jakbym znalazła siebie. I bardziej spokojna. Czyli faktycznie szczęśliwsza. - odpowiedziałam.


3 komentarze:

  1. "Nie wiem, czy informacja o tym, ze zrobilas to z lęku nie zostanie odebrana tak jak miała być (...)
    Chodzi o to, żeby nie wyszło na to, że jedynym motorem wiary jest lęk. Bo przecież w Twoim przypadku to nieprawda. Uwierzyłaś Jezusowi, może coś Cię na to naprowadziło, ale gdyby to był tylko lęk, nie byłoby na czym budować sakrofazy, Ty się otworzyłaś na Bożą miłość. Ja np. widziałam już wcześniej, że miałaś jakąś intuicję, która naprowadzała Cię na Boga i na dobro." - tak to spuentowała moja przyjaciółka.
    Hm... No właśnie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Laska!!!! Hahaaaa! A ja właśnie dziś weszłam na Twojego bloga i sama chciałam to napisać.... :D A tu proszę :)
    Laska: dla mnie jesteś chodzącym dowodem na istnienie Boga. Boga, który jest Miłością. Amen!!!!! :*

    OdpowiedzUsuń