Ale co to właściwie oznacza?
Dla mnie...
że przyjmując Boga do serca i pogłębiając relację z Nim, zbliżam się do istoty tego, kim jestem. Dzięki temu pogłębiam relację także ze sobą i z innymi ludźmi. Po wtóre; teraz dopiero mogę dostrzec Miłość, która mnie otacza. Wcześniej ciągle odczuwałam deficyt Miłości, a w rzeczywistości, nie byłam zdolna, by ją dostrzec i w pełni odczuć. Z perspektywy czasu przyrównuję to do bielma, które miałam nie na oczach (jak to zwykle jest) a na sercu.
Jak dobrze, że zostało zdjęte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz