W psychologii, ten drugi przykład, nazywa się zachowaniem pasywno-agresywnym. Często występuje, gdy osoba nie jest świadoma tego, co czuje, czego potrzebuje, boi się o czymś zakomunikować, albo po prostu oszukuje (nierzadko najpierw siebie, potem innych) lub ignoruje.
Gdy spotykam osoby, które twierdzą, że u nich w domu nigdy nie było kłótni - wiem, że muszę być czujna. Tym bardziej, jeżeli widzę, że ta osoba, nie lubi rozmawiać otwarcie i wprost, że niejasności i konflikty, które się pojawiają, bo są NORMALNE i są naturalną częścią życia są "niezauważane", wypierane, niewyjaśniane. Drżę na myśl, w jaki sposób w takich domach, były wyrażane emocje, potrzeby, rozwiązywane problemy... ?? Czasem od takich osób słyszę zdania typu: nie będę się tym zajmować, to powoduje negatywne emocje.
Pisząc o tym, mocno się uśmiecham. "Negatywne emocje" - hm. O emocjach możesz przeczytać TU.
Myślę, że w takich domach niezbędnym wyposażeniem musiał być duży... baaardzo duży DYWAN, pod który zamiatało się wszystko, co dało się zamieść... (sic!)
A gdzie miejsce na szczerość, autentyczność, dobroduszność i budowanie relacji opartej na zaufaniu, czyli... gdzie jest miłość?
Miłości nie zamkniesz "w byciu miłym" i w miłym uśmiechu. Jest za duża... nie zmieści się.
Wolę jednak dialog i tzw. "zamieszanie", bo... "czasem trzeba zamieszać, by się nie przypaliło". 🙂
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz